Czerwona szminka – czyli od Kleopatry po Gwen Stefani
Kultowa klasyka, jaką jest czerwona szminka, od zawsze kojarzyła mi się z elegancją oraz, co najważniejsze – z kobiecością.
Czerwona pomadka, podobnie jak osławiona mała czarna, nadaje kobiecie charakteru. Oczywiście w przypadku, jeśli jest skomponowana z resztą stylizacji.
Nie uznałabym siebie za specjalistkę od wizażu (chociaż chętnie obserwuję i zachwycam się pracami innych),
dlatego w poniższym wpisie nie przestawię Wam sposobów dobierania odcienia lub rodzaju czerwonej pomadki
do Waszego typu urody lub makijażu. Zamiast tego postanowiłam przyjrzeć się temu, jak wygląda jej historia
oraz kiedy właściwie zyskała ona miano kultowego kosmetyku.
Elegantka czy kobieta lekkich obyczajów – opinie starożytnych.
Tak, historia czerwonej szminki sięga właśnie czasów starożytnego Egiptu, a konkretnie postaci Kleopatry
i Nefretete, które malowały swoje usta używając barwnika sporządzonego z roślin lub owadów (niektóre źródła wskazują, że były to sproszkowane żuki lub mrówki). Moda ta szybko rozprzestrzeniła się na teren Europy,
budząc sprzeczne reakcje. W starożytnym Rzymie kobiety malujące usta na czerwono były uznawane za eleganckie
i zamożne. W Grecji z kolei, karminowe usta kojarzyły się jednoznacznie z rozwiązłością i rozpustą.
Królewska czerwień.
Kolejna wzmianka o czerwonych ustach sięga dopiero czasów królowej Elżbiety I, czyli dopiero wieku XVI.
Tutaj zaskoczył mnie fakt, że wśród niższych sfer wciąż kojarzyła się podobnie jak starożytnym Grekom.
Jak wiadomo, królowa podlegała całkowicie innym prawom, dlatego noszona przez nią czerwona pomadka, kontrastująca z mocno upudrowaną, porcelanową cerą stała się jednym z wyznaczników piękna. Wystarczy spojrzeć na wizerunek królowej. Czerwone usta wciąż jednak budziły liczne kontrowersje, zwłaszcza u mężczyzn,
którzy pomalowane w ten sposób kobiety uznawali po prostu za wiedźmy. Trend ten nie przetrwał zatem długo.
Kolor piekła.
Chrześcijaństwo w jego fazie początkowej, a w szczególności w średniowieczu uznało kwestię wyglądu jako sprawę nieistotną, poddając krytyce kobiecą próżność. Makijaż, zdaniem ojców Kościoła, był dziełem szatana.
Chwilową zmianę przyniósł wiek XVII, kiedy to czerwona szminka oraz róż nałożony na policzki w ilości znaczącej zdobiły kobiece twarze. Tendencja ta nie spodobała się Kościołowi (i mężczyznom), dlatego w 1650 roku wydano projekt ustawy zakazującej kobietom tego typu praktyk upiększających. Im później, tym było gorzej. Na przełomie XVIII
i XIX wieku kobieta umalowana w ten sposób mogła zostać uznana za wiedźmę lub prostytutkę. Albo za obie jednocześnie.
Czerwona szminka jako symbol kobiecej niezależności.
Zapewne i Wam pomalowane na czerwono usta kojarzą się z niezależnością i pewnością siebie. Przywołując to skojarzenie warto odwołać się do dwudziestowiecznej historii, a konkretnie do ruchu sufrażystek, które, biorąc udział w nowojorskim marszu w ramach demonstracji pomalowały usta właśnie na czerwono. Gest ten okazał się być mocno kontrowersyjny (w XX wieku czerwona szminka wciąż była przypisywana kobietom lekkich obyczajów
i aktorkom), niemniej jednak świadczył o ogromnej determinacji i sile walczących o swoje prawa kobiet.
Złota era Hollywood i lata 60-te.
Mocno podkreślone usta z dokładnie wyrysowanym łukiem Kupidyna można było zaobserwować także na
czarno-białym ekranie. Wystarczy spojrzeć na Ritę Hayworth (powyżej). Prawda, że wygląda zjawiskowo?
Jednak swój triumf czerwona pomadka zaczęła święcić w latach 60-tych. Głównie dzięki Marylin Monroe,
która rozsławiła makijaż z czerwonymi ustami czyniąc z niego symbol kobiecości i seksapilu. Wydatne i ponętne usta Marylin były efektem nałożenia aż kilku warstw kosmetyku – od brązowej kredki, po dwie warstwy czerwonej pomadki (w jaśniejszym, a następnie w ciemniejszym odcieniu) rozświetlone dodatkowo błyszczykiem.
Sporym zaskoczeniem było dla mnie to, że usta Marylin Monroe stanowiły jeden z jej kompleksów, stąd zapewne powiększanie ich za pomocą konturówki. Zabieg ten, rozsławiony przez Kylie Jenner, jest stosowany do dziś.
Czerwona szminka jako niebanalna kobiecość.
Pełne usta perfekcyjnie podkreślone czerwoną pomadką kojarzą mi się z dwiema kobietami: Gwen Stefani oraz Ditą von Teese. Warto także wspomnieć o klasycznej piękności współczesnych czasów – Angelinie Jolie,
która w czerwonej szmince wygląda rewelacyjnie. Pomimo różnych typów urody oraz usposobienia, czerwone usta
w makijażu tych trzech (jakże różnych!) artystek przywołują wizerunek kobiety pewnej siebie i konsekwentnie kreującej swój wizerunek.
Czerwona szminka jest moim zdaniem czymś, co każda kobieta powinna mieć w swojej kosmetyczce. Dopóki nie znalazłam odpowiedniego dla mnie odcienia czerwieni, z dystansem podchodziłam do tak mocnego podkreślania ust. Teraz czerwona pomadka oraz mocno wytuszowane rzęsy stanowią podstawę makijażu, dającego mi plus milion do pewności siebie, nie tylko w towarzystwie małej czarnej. A jak jest u Was? Malujecie usta na czerwono?
3 komentarze
Czerwone usta spoko ale nie przy mocno umalowanych oczach np smokey eye to juz moim zdaniem zle wyglada..
trzeba jeszcze znalezc idealny odcien, ja dalej szukam, najlepiej matowej, do 50 zl i nie moge znalezc 🙁
golden rose nr 35 to mój ideał <3